Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Setka chorych, siedem zgonów. Szef zakładu opiekuńczego dla psychicznie chorych o ognisku koronawirusa

Redakcja
Przemysław Świderski/zdjęcie ilustracyjne
- Trudno nam nawet określić, skąd koronawirus znalazł się u nas. Żaden z pacjentów czy członków personelu nie miał objawów. Odkryliśmy to przypadkowo w połowie października - mówi w wywiadzie dla Kuriera Krzysztof Siejko, dyrektor Psychiatrycznego Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Celejowie.

Do tej pory zakażenie wykryto u około setki pacjentów. To robi wrażenie. Jak do tego doszło?
Pomimo, że byliśmy bardzo ostrożni, to nie udało nam się uchronić przed koronawirusem. Niestety, takie ogniska pojawiają się w miejscach, gdzie są duże skupiska ludzi. Trudno nam nawet określić, skąd koronawirus znalazł się u nas. Żaden z pacjentów czy członków personelu nie miał objawów. Odkryliśmy to przypadkowo w połowie października, kiedy jeden z pacjentów miał być skierowany na zabieg szpitalny. Warunkiem było jednak wykonanie testu. Wyszedł dodatni. To był czwartek, pamiętam, że nie wierzyliśmy w ten wynik, więc powtórzyliśmy wymaz, który znowu okazał się pozytywny. Zapadła decyzja o przebadaniu dwóch oddziałów i personelu, potem już wszyscy pacjenci i pracownicy zostali przetestowani. Ta setka chorych pacjentów może robić wrażenie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jesteśmy największym zakładem opiekuńczo-leczniczym na Lubelszczyźnie. Mamy 260 miejsc. W związku z tym ogniskiem, jako pierwsi w Polsce utworzyliśmy izolatorium na bazie ZOL.

Jak działa to izolatorium?
Od drugiego listopada na bazie naszych dwóch oddziałów udało nam się stworzyć izolatorium, co ułatwia nam oddzielenie pacjentów zakażonych od zdrowych, ale też objęcie chorych opieką we właściwych warunkach zabezpieczających pacjentów i personel. Izolatorium mieści się w dwóch oddzielnych budynkach. W oddziale III mamy 48 łóżek, a w oddziale V – 44 łóżka. Łącznie jest to 92 miejsc. W czwartek przebywało w izolatorium 88 zakażonych pacjentów. Do tej pory ośmiu wyzdrowiało. Siedem osób niestety zmarło. Z tego co wiem, to mieli choroby współistniejące. Obecnie stan pacjentów jest różny: jedni przechodzą chorobę z niewielkimi objawami, drudzy mają np. utratę węchu i smaku, a jeszcze inni wymagają podłączenia pod tlen. Mamy 10 stanowisk z koncentratorami tlenu. Ciężkie przypadki trafiają do szpitali z oddziałami covidowymi. W tej chwili (czwartek – przyp. red.) nie ma żadnej osoby zakażonej z naszych pacjentów w szpitalu.

A co z personelem?
Jak w każdej placówce medycznej, nasz personel też bywa zakażony. Do niedawna miałem 16 osób na zwolnieniach lekarskich z powodu potwierdzonego wyniku covid-19 lub objęcia kwarantanną. Kilka osób już wyzdrowiało i wróciło do pracy. Teraz około 30 pracowników przebywa na zwolnieniach lekarskich z powodu zakażenia, kwarantanny czy innych chorób. Łącznie mamy 192 osoby zatrudnione. Chciałbym podziękować całemu personelowi za to, że udało nam się utworzyć izolatorium. Wiadomo, że każdy się boi koronawirusa, ale załoga zdała egzamin. Chodzi zarówno o personel medyczny poprzez administrację, salowe czy pracowników gospodarczych. Trochę łatwiej było nam opanować tę sytuację, bo wcześniej pracownicy przechodzili szkolenie np. jak wkładać kombinezon, jak bezpiecznie zdejmować, jak stosować środki ochronne. Udało nam się wcześniej zaopatrzyć w niezbędny sprzęt i urządzenia, które teraz są już bardzo trudno dostępne na rynku, bo każde chce je kupić. Mowa np. o akceleratorach, butlach z tlenem, jonizatorach, ozonatorach, czyli urządzeniach, które neutralizują covid. Mam nadzieję, że uda nam się zwalczyć to ognisko. Musimy to przezwyciężyć.

Zakład opiekuńczo-leczniczy w Celejowie dedykowany jest osobom z zaburzeniami psychicznymi. Kim są wasi pacjenci?
Większość kojarzy, że jest to dom starców, ale nie jest. Przebywają u nas osoby powyżej 18 roku życia, które przeszły leczenie psychiatryczne. Naszą rolą jest kontynuacja leczenia psychiatrycznego dla tych osób, które poza zakładem nie poradziłyby sobie, bądź nie mają wsparcia w środowisku najbliższych. Są to osoby np. ze schizofrenią, chorobą Alzhaimera, stanami depresyjnymi, zaburzeniami osobowości, czy po wypadkach, gdzie w wyniku urazu neurologicznego nie są w stanie samodzielnie egzystować. Dodatkowo w tej chwili mamy też 93 osoby skierowane do nas na pobyt przez sąd, ze względu na brak wyrażenia przez nich zgody.

Jak pacjenci teraz reagują na wiadomość o zakażeniu koronawirusem?
Nad wyraz z wyrozumiałością. Większość jest zainteresowana, na bieżąco śledzą wiadomości w mediach, internecie czy telewizji. Są też jednak nieświadomi pacjenci, leżący albo tacy, którzy przez chorobę psychiczną nie do końca są sobą. Z tymi ostatnimi jest większy problem, bo nie zawsze współpracują. To jest specyfika chorób psychicznych. Czasami zachowanie pacjenta może być nieobliczalne, stąd ta dodatkowa trudność. Jednak jest to wkalkulowane w pracę w zakładzie opiekuńczo-leczniczym dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Setka chorych, siedem zgonów. Szef zakładu opiekuńczego dla psychicznie chorych o ognisku koronawirusa - Lublin Nasze Miasto

Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto