- Chorego psychicznie parafianina z kościoła zabrało pogotowie. Wezwano też policję. Niektórzy wierni mają o to pretensje do proboszcza parafii. - Wyganiać z kościoła nikt nie ma prawa. Nawet ksiądz! - oburza się kobieta, która była świadkiem zdarzenia – czytamy w Super Tygodniu Chełmskim.
- Starsze panie szeptały, że trzeba zamknąć tego chorego człowieka w klatce! Wstyd, że wierni, chodzący regularnie do kościoła, słuchający pisma świętego, w którym mowa o wzajemnej miłości do bliźniego, tak reagują na chorego człowieka! - napisała do redakcji tygodnika oburzona Czytelniczka.
Po raz pierwszy spotkała się z takim traktowaniem człowieka w kościele. Do Buśna przyjechała gościnnie. Była w szoku, że nikt z sąsiadów Tadeusza i mieszkańców Buśna nie stanął w jego obronie. Zrobiła to tylko jedna kobieta. - Reszta oczywiście się bała. Ksiądz swoją złość odreagowywał, siedząc na krześle i czekając, aż wierny opuści kościół! A wierny modlił się do końca mszy – cytuje słowa kobiety tygodnik.
Proboszcz parafii w Buśnie miał wyprosić mężczyznę podczas kazania. Podobno też nikt z parafian nie zareagował, kiedy mężczyznę w asyście policji zabierała karetka pogotowia.
- Modląc się w kościele, używa swoich słów, gestów, ale nikomu nie przeszkadza! Nigdy żaden parafianin nie kazał mu wyjść z kościoła. Ale proboszcz?! Jak tak można! Przecież kościół jest dla wszystkich! Bóg, stwarzając człowieka, nie robił wyjątków, tak jak to robi ksiądz! - oburza się kobieta.
Parafianie twierdzą, że gdy ksiądz poprosił wszystkich o wyjście i chciał się zająć dziećmi przystępującymi do pierwszej komunii, Tadeusz za nic w świecie nie chciał opuścić kościoła.
- Dzieci boją się go. Głaskał je, łapał za kolana. Powinny się skupić na komunii, a nie na nim - tłumaczy ks. proboszcz Waldemar Joniec.
Parafianie widzieli, jak Tadeusz ganiał księdza między ławkami. Mówią, że cierpliwie znosił wybryki parafianina. - Było kilka podobnych incydentów. Faktycznie, chciał mnie pobić. Są na to świadkowie. Zdarzyło mu się wcześniej uderzyć kobietę w twarz. Nie raz interweniowałem na policji w jego sprawie - dodaje.
- Kiedyś był normalny, ale syn mu się utopił i się załamał. Był już w szpitalach w Chełmie i Radecznicy. Teraz znów jest w Chełmie na oddziale psychiatrycznym. Wcześniej pomagało. Miął brać leki do końca życia, ale przestał. Znają go księża we wszystkich parafiach w okolicy. Jedni wyganiają przed mszą, inni wytrzymują dłużej - dodaje jego wnuczka Agnieszka.
***
**Chełmski informator miejski
**
Zobacz serwis Z przymrużeniem oka
Zobacz Kronikę policyjną województwa Lubelskiego
Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?