Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na czym można się poślizgnąć w zaułkach Padwy Północy? Miejscowi dobrze to wiedzą

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
- Na każdym podwórku nie da się postawić funkcjonariusza – podkreśla przewodniczący Spozowski. - Warto rozważyć różne rozwiązania np.  wyprowadzenie części imprez masowych ze starówki. Dobrym pomysłem byłoby wykorzystanie amfiteatru lub terenów zielonych na ten cel
- Na każdym podwórku nie da się postawić funkcjonariusza – podkreśla przewodniczący Spozowski. - Warto rozważyć różne rozwiązania np. wyprowadzenie części imprez masowych ze starówki. Dobrym pomysłem byłoby wykorzystanie amfiteatru lub terenów zielonych na ten cel Bogdan Nowak
Szala goryczy się przelała. Zasikane korytarze zabytkowych kamienic, wymiociny, a nawet kał w różnych zakątkach i zaułkach. Tak wygląda zamojskie Stare Miasto: zwłaszcza po dużych imprezach masowych. Mieszkańcy tej dzielnicy mają tego dość. Wielokrotnie skarżyli się na takie obyczaje niektórych imprezowiczów i turystów do przewodniczącego zarządu swojego osiedla. Ten opowiedział o tym, na czerwcowej sesji zamojskiej Rady Miejskiej.

- Mieszkańcy Starego Miasta, ale też inni Zamościanie mają tego szczerze dość – mówi Maciej Spozowski, przewodniczący zarządu osiedla Stare Miasto. - Każdy może zresztą zobaczyć jak to wygląda. Wystarczy się przejść po staromiejskich zaułkach po każdej, większej imprezie.

Wołanie na puszczy

Przewodniczący Spozowski opowiadał o zanieczyszczonych klatkach schodowych kamienic, bramach i rożnych zakątkach starówki wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO (zwanej Padwą Północy i Perłą Renesansu). Jest to – jak podkreśla - kłopot całoroczny, ale nasila się on w sezonie turystycznym. Co ciekawe, na starówce można bez przeszkód korzystać z szaletów miejskich. Są też dostępne w restauracjach i barach. Skąd zatem bierze się niechęć do korzystania z nich?

- Kłopotem są zwłaszcza pijani ludzie. Bo Stare Miasto stało się wielką imprezownią. Knajpy, restauracje, bary trudno tutaj zliczyć – mówi jeden z mieszkańców tej dzielnicy. - I co? Widziałem pijanych obywateli, którzy wytaczali się z knajp, a potem załatwiali się w różnych miejscach. Czasami w bramach, ale bywa też, że robili to, jakby się wyrazić – centralnie np. w zabytkowych podcieniach czy na ulicach.

Podchmieleni obywatele (czasami także zagraniczni) mają przeważnie wyśmienity humor. Śpiewają wówczas popularne pieśni, pojedynczo i chóralnie. - Czasami takie odgłosy, bo trudno ten bełkot nazwać śpiewaniem, słychać nawet o godzinie trzeciej nad ranem. Trudno to wytrzymać – żali się mężczyzna. - Głośno jest także w knajpach, zwłaszcza w tych, które oferują karaoke.

Co można z tym wszystkim zrobić? - Straż miejska powinna być bardziej aktywna – ocenia mieszkaniec Starego Miasta. - Warto się też odwoływać do kultury osobistej miłośników wódki i piwa. To jednak chyba wołanie na puszczy…

Maciej Spozowski nie ma pewności, iż takie działania przyniosą rezultaty. - Na każdym podwórku nie da się postawić funkcjonariusza – podkreśla. - Warto rozważyć różne rozwiązania np. wyprowadzenie części imprez masowych ze starówki. Dobrym pomysłem byłoby wykorzystanie amfiteatru lub terenów zielonych na ten cel.

Widzowi słońce w oczy

Zamojski amfiteatr wybudowano w czynie społecznym. W latach 90. ub. wieku budowla stopniowo podupadała. W końcu obiekt zburzono, a w jego miejscu powstały rozległe nasypy ziemne, które przypominają... amfiteatr. Jest tam wprawdzie obszerna widownia, ale brakuje sceny. Jedyne widowisko, które tam co roku się odbywa to Misterium Męki Pańskiej.

- Amfiteatr nie cieszy się zainteresowaniem wykonawców. A wiecie państwo dlaczego? - pytał retorycznie radnych Andrzej Wnuk, prezydent Zamościa na sesji Rady Miejskiej. - Pomijam, że nie da się tam ustawić sceny, bo są drzewa i różnego rodzaju przeszkody terenowe. Problemem jest to, że widownia ma słońce prosto w oczy. Ktoś kto to projektował i wykonywał, nie przewidział prostej rzeczy: tam się nie da wysiedzieć jak jest słoneczny dzień.

Trudno zatem liczyć, że magistrat będzie „forsował” organizowanie tam ważnych imprez. - Warto jednak pomyśleć o innych lokalizacjach – namawia przewodniczący Spozowski.

Wychowawcza funkcja mandatu

Marian Puszka, komendant zamojskiej Straży Miejskiej zapewnia, że osoby, które zanieczyszczają zabytkową (i każdą inną) część miasta nie mogą czuć się bezkarnie. Za takie „czynności” można dostać mandat nawet w wysokości 500 zł. Karane jest także pijaństwo.

- Nasi funkcjonariusze stale patrolują Stare Miasto i czasami takie mandaty wystawiają. One na pewno pełnią także funkcję wychowawczą – przypomina komendant Puszka.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto