Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chełm. Marcin Wroński o swojej książce

Justyna Pietrzyk
Najnowsza książka Marcina Wrońskiego „Czasu Herkulesów” rozgrywa się w przedwojennym Chełmie. We wtorek, w Chełmskiej Bibliotece Publicznej odbyło się spotkanie z autorem.

Akcja najnowszej książki Marcina Wrońskiego „Czas Herkulesów” rozgrywa się w Chełmie. Jest to dziewiąta i ostatnia powieść z cyklu kryminałów retro o Zygmuncie Maciejewskim. Główny bohater – komisarz Maciejewski przyjeżdża do Chełma, by rozwikłać sprawę zabójstwa młodego sportowca, jak się okazuje głównym podejrzanym jest gwiazda polskich zapasów.

Co ciekawe autor powieści umieścił w książce wątek zapasów zanim dowiedział się, że Chełm … właśnie z zapasów słynie. A dlaczego książka nazywa się akurat „Czas Herkulesów”?

- Teodor Sztekker – zapaśnik pochodzący z Lubelszczyzny, w swoich wspomnieniach „W potrójnym nelsonie” napisał takie zdanie: czas Herkulesów i Krotonów przeszedł i w sporcie zaczyna triumfować Ulisses. Koniec więc już z ludźmi, którzy byli atletami na sto procent, którzy po prostu pracowali nad swoją siłą i tężyzną, teraz przychodzi czas cwaniaków. Bardzo mi się to zdanie spodobało, dlatego też nie miałem wątpliwości, że „Czas Herkulesów” będzie tytułem tej powieści – wyjaśnia autor Marcin Wroński.

Akcja powieści przypada na koniec lat trzydziestych XX wieku, kiedy to Chełm zamieniony był w jeden wielki plac budowy. Dlatego też, w swojej książce, Wroński przestawia Chełm jako miasto brudne i zakurzone. Komisarz Maciejewski odwiedza Chełm po raz drugi w swoim życiu i przypomina sobie lata dzieciństwa.

- Chełm w mojej powieści jest brzydki, brudny i niehigieniczny. Jest jeszcze „okrąglak” walący się i dopiero trwają debaty nad jego zburzeniem, bądź niezburzeniem. Jest to też Chełm bez kanalizacji i zamieniony w wielki plac budowy, a więc też Chełm pełen pyłu i kurzu. Ale ten obraz bardzo mi odpowiadał, dlatego, że kryminały pisze się po to, żeby pokazać elementy kryminogenne, przestępczość, żeby wprowadzić nieco brudu do świata – mówi Wroński. - W Chełmie Zyga Maciejewski przypomina sobie historię z dzieciństwa, kiedy zostaje wyprowadzony przez ciotkę do parku, ale mu się nudziło i uciekł na jakąś robotniczą ulicę.

Podczas zbierania materiałów do najnowszej książki, Wroński spotykał się z chełmianami, historykami i bibliotekarzami. Co go najbardziej zaskoczyło? Jak się okazuje, jeden z czytelników, powołując się na swoją rodzinę zwrócił Wrońskiemu uwagę na kwestię brygad kobiecych podczas budowy „Dyrekcji”.

- Był to sposób na swego rodzaju awans społeczny, ponieważ były to zwykle bardzo biedne dziewczyny spod chełmskich wsi, które mogły pójść na służbę, albo też na ulicę. Fakt istnienia tych brygad niesłychanie mi się przydał, bo choć wcale tego nie planowałem wprowadziłem bardzo przydatną postać drugoplanową – dodaje autor.

Czy komisarz Maciejewski rozwikłał zagadkę tajemniczej śmierci? Jakie zakątki Chełma odwiedził? „Czas Herkulesów” jest już w sprzedaży.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto