W kolejnej rundzie "Pucharu Tysiąca Drużyn", zespół z Warszawy zagra z trzecioligowym Ruchem Zdzieszowice, który pokonał przed własną publicznością Górnik Łęczna 2:1.
Wisła przystąpiła do gry w prawie optymalnym składzie, ponieważ zabrakło kontuzjowanych Mateusza Pielacha, Piotra Żemły i zmagającego się z infekcją Sylwestra Patejuka. Jacek Magiera, trener Legii dał wolne trzem podstawowym zawodnikom. W ekipie ze stolicy nawet na ławce rezerwowych zabrakło Michała Pazdana, Adam Hlouska oraz Kaspra Hamalainena. Na trybunach siedział były piłkarz Wisły, a obecnie mistrza Polski – Jarosław Niezgoda, leczący uraz.
Początek wtorkowej potyczki był wyrównany, ale w 5. minucie mogło być 1:0. Po akcji Jakuba Smektały, minimalnie niecelnie uderzał Piotr Darmochwał. I ta niewykorzystana szansa na gola szybko się zemściła. W 9. min. błąd puławskiej defensywy wykorzystał pozyskany latem z Wisły Kraków – Krzysztof Mączyński, który płaskim uderzeniem pokonał Nazara Penkowca.
Zespół ze stolicy poszedł za ciosem. W 11 minucie podwyższył prowadzenie, ale nie za sprawą swojego zawodnika, lecz po samobójczym trafieniu głową Tomasza Sedlewskiego, który przelobował golkipera swojej drużyny. To oznaczało, że Wisła aby awansować do dalszej fazy Pucharu Polski, musiałaby zagrać fenomenalne spotkanie. Nic takiego w pierwszej części spotkania się nie wydarzyło. Legia nie forsowała zbytnio tempa, a "Duma Powiśla" nie była w stanie poważniej zagrozić bramce rywala.
Ale jeszcze była druga połowa, więc kibice gospodarzy mieli cień nadziei, że ich ulubieńcy przynajmniej doprowadzą do dogrywki. Po zmianie stron, Wisła próbowała zmienić losy spotkania, jednak te próby były bezowocne. Puławianom jednak nie można było odmówić ambicji. Najpierw groźnie zaatakowała Legia. W 57. minucie po dośrodkowaniu Mączyńskiego, ładną "główką" popisał się Maciej Dąbrowski, ale jeszcze lepiej interweniował golkiper Wisły.
Za chwilę było jeszcze bardziej niebezpiecznie. Guilherme zagrał dobrą piłkę do Daniela Chima Chukwu, lecz Nigeryjczyk nie wykorzystał dobrej okazji. Szansę na gola dla Wisły miał natomiast Szczotka, jednak Radosław Cierzniach zdołał wybić piłkę poza boisko. Jak się strzela bramki pokazał Dominik Nagy. W 63. minucie Węgier ładnym strzałem podwyższył prowadzenie, a asystował mu Chukwu.
Wisła dążyła do zdobycia honorowego gola. I to się jej w końcu udało w 90. minucie, po strzale Roberta Hirsza. Jednak na koniec zawodów, kolejny cios gospodarzom zadali goście, a konkretnie rezerwowy – Armando Sadiku. Legia była zespołem lepszym i zasłużenie awansowała do dalszej fazy Pucharu "Tysiąca Drużyn".
Wiślakom nie pomogły nowe stroje, w których zagrali po raz pierwszy w tym sezonie. Może okażą się one szczęśliwe w kolejnym spotkaniu ligowym. Po dwóch kolejkach biało-niebiescy zajmują ostatnie miejsce w tabeli, bez zdobyczy punktowej i bez strzelonego gola. Najbliższe starcie już w sobotę 12 sierpnia (godz. 18). Podopieczni Adama Buczka podejmą wówczas Legionovię Legionowo.
Wisła Puławy – Legia Warszawa 1:4 (0:2)
Bramki: Hirsz 90 - Mączyński 9, Sedlewski 11 samobójcza, Nagy 63, Sadiku 90
Wisła: Penkowec – Smektała, Hirsz, Sedlewski (69 Kusal), Litwiniuk, Darmochwał (69 Pożak), Maksymiuk, Poznański, Szczotka, Meskhia (72 Ploj), Popiołek
Legia: Cierzniak – Broź, Czerwiński (30 Jędrzejczyk), Dąbrowski, Moneta – Kucharczyk (67 Hildeberdo), Kopczyński, Mączyński, Nagy – Guilherme (65 Sadiku) – Chukwu Żółte kartki: Szczotka, Meskhia
Sędziował: Bartosz Frankowski z Torunia
Widzów: 4000
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?