Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W październiku epidemia koronawirusa może wrócić

Anna Gronczewska
W październiku epidemia koronawirusa może wrócić.
W październiku epidemia koronawirusa może wrócić. Przemyslaw Swiderski
W październiku epidemia koronawirusa może wrócić. Kiedy koniec zakażeń koronawirusem? Jesienią druga fala epidemii? Rozmowa z prof. Adamem Antczakiem, pulmonologiem,kierownikiem Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prorektorem ds. klinicznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

KIEDY KONIEC EPIDEMII KORONAWIRUSA

Dlaczego koronawirus to tak groźny przeciwnik?

Z kilku powodów. Przede wszystkim jest epidemiczny. Zagrożenie epidemiczne lub pandemiczne nie polega na tym, że dany drobnoustrój jest niebezpieczny dla każdego zakażonego - ze względu na masowe zachorowania mamy do czynienia z wielką liczbą chorych. Jeśli bardzo wielu ludzi jest zakażonych, to zawsze pewien odsetek płaci najwyższą cenę, czyli umiera, a część jest bardzo ciężko chora. Kolejne niebezpieczeństwo związane z koronawirusem i epidemią to niewydolność systemu opieki zdrowotnej. To jest widoczne na całym świecie. Nagłe pojawienie się czynnika zakłócającego, jakim jest gwałtowny wzrost liczby osób potrzebujących opieki, w tym szpitalnej, sprawia, że zasoby medycyny są niewystarczające. Brakuje masek, ochraniaczy, ubrań. I, co najważniejsze, może zabraknąć profesjonalistów medycznych.

Zamyka się szpitale, oddziały, bo doszło do zarażenia lekarzy, pielęgniarek...

Drugą sprawą są właśnie zasoby ludzkie. Teraz najważniejsze jest, by nie zabrakło kompetentnych ludzi, którzy mogą udzielić innym pomocy. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w Polsce jedna piąta zakażonych to lekarze, pielęgniarki, ratownicy, to widzimy, jakie to wielkie wyzwanie, by uchronić nie tylko zwykłych ludzi, a przede wszystkim tych, którzy na co dzień opiekują się nimi. Zadbać o to, by pracownicy służby zdrowia mieli odpowiednie środki ochrony osobistej, by organizacja szpitali była wystarczająca. Już dziś wiemy, że w wielu miejscach doszło do lekceważącego podejścia do sygnałów wysyłanych przez Ministerstwo Zdrowia czy Główny Inspektorat Sanitarny. Nie zadbano odpowiednio o bezpieczeństwo pracowników. Dziś te

zaległości są szybko nadrabiane. Wszyscy się uczymy.

Mówi się, że ten wirus jest podobny do wirusa grypy...

Rzeczywiście, patrząc na to, co działo się w Chinach, podobieństwa były duże. Można dziś powiedzieć, że te podobieństwa są, ale też jest sporo istotnych różnic.

Zarówno Covid-19, jak i grypa mają duży potencjał pandemiczny i epidemiczny. Mamy więc podobieństwo do wirusów grypy typu A. Przebieg kliniczny jest łudząco podobny. Tych zarażeń na oko nie jesteśmy w stanie rozróżnić.


To znaczy?

Zarówno Covid-19, jak i grypa mają duży potencjał pandemiczny i epidemiczny. Mamy więc podobieństwo do wirusów grypy typu A. Przebieg kliniczny jest łudząco podobny. Tych zarażeń na oko nie jesteśmy w stanie rozróżnić. Jesteśmy jeszcze ciągle w okresie grypowym. W kwietniu będzie już mniej zachorowań na grypę, a w maju praktycznie zniknie ze środowiska. Natomiast objawy polegające na gorączce, rozbiciu, bólach mięśniowych, kaszlu i duszności są identyczne dla koronawirusa i grypy. Różnice są jednak takie, że grypą zarażamy się mimo wszystko łatwiej. Okres wylęgania jest krótszy. Przeciw grypie możemy zastosować szczepionkę i mamy leki dedykowane do leczenia tej choroby. Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica między tymi wirusami, która początkowo nie była widoczna.

KIEDY KONIEC EPIDEMII?



Dlaczego?

Opieraliśmy się na chińskich danych, które początkowo były dość skąpe. Wydawało się, że ryzyko śmierci w przypadku zarażenia Covid-19 jest podobne do grypy. A w rzeczywistości jest 10 razy wyższe. W przypadku grypy co sezon choruje do 30 procent dzieci i 10 procent populacji dorosłych. W przypadku Covid-19 ta choroba u dzieci jest niezwykle rzadka lub może przebiegać bezobjawowo albo przy minimalnych objawach. Natomiast u osób w podeszłym wieku, czyli plus 65, ryzyko związane z powikłaniami i zgonem w przypadku obu wirusów jest bardzo wysokie. Covid-19 ma dziesięć razy większe ryzyko śmierci niż przy grypie u ludzi w podeszłym wieku.

Koronawirus atakuje płuca. Czy u każdego zarażonego?

Nie u każdego. Koronawirus to typowy wirus pneumotropowy - ma powinowactwo do płuc. Tam się najchętniej rozmnaża i powoduje uszkodzenia. Natomiast w większości przypadków koronawirus wywołuje chorobę przeziębieniową. 81 procent zakażonych przechodzi tę chorobę bezobjawowo lub ma niewielkie objawy, po prostu jest przeziębiona. Katar występuje bardzo rzadko, tylko u około 5 procent zakażonych. Przy koronawirusie nie występuje kichanie. Większość zakażonych choruje łagodnie. Różnica między grypą a koronawirusem polega też na tym, że aż 5 procent zakażonych wymaga intensywnej terapii. W grypie aż tak wiele ciężkich przypadków nie ma. Ale nie zapominajmy, że wirus grypy też może być groźny. Wystarczy przypomnieć pandemię świńskiej grypy z lat 2009-2010. W czasie tej pandemii umarło 500 tysięcy ludzi. Teraz w czasie pandemii koronawirusa mamy ponad 1,2 miliona zachorowań na świecie, a zmarło ponad 70 tysięcy osób. Jednak o ostatecznej skali pandemii będziemy mogli mówić za rok. Skala zachorowań i zgonów będzie prawdopodobnie nieporównywalnie większa.


Informując o zmarłych zarażonych koronawirusem, podaje się, że mieli choroby współistniejące. Jakie schorzenia mogą być groźne?


Czynników ryzyka ciężkiego zapalenia płuc i związanego z nim zgonu jest wiele. Jedne to demograficzne, np. wiek. Istnieją też czynniki społeczne: ryzyko jest większe tam, gdzie ludzie żyją w dużym zagęszczeniu, jak na przykład w obozach imigrantów w Grecji. Gdyby tam pojawił się koronawirus, to mogłoby dojść do katastrofy. Najważniejszym jednak czynnikiem ryzyka jest występowanie innych chorób: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, przewlekła choroba nerek, nikotynizm, przewlekła obturacyjna choroba płuc czy niewydolność serca. To generalna zasada medycyny - im więcej współchorobowości, tym ryzyko złych następstw naszego zarażenia jest wyższe. Ma to znaczenie nie tylko w przypadku koronawirusa, ale innych zakażeń również. Jest tu jednak jeden wyjątek.

Co pan profesor ma na myśli?

Nigdy nie uważaliśmy nadciśnienia tętniczego za czynnik ryzyka ciężkiego przebiegu zakażeń. W przypadku koronawirusa może to mieć znaczenie. Stosowanie na szeroką skalę pewnych leków przeciw nadciśnieniu może sprawiać, że dojdzie do nadmiernej ekspresji receptora, za pomocą którego wirus dostaje się do wnętrza komórek. A więc u części chorych na nadciśnienie wirus ma ułatwioną drogę wejścia do komórek. Prawdopodobnie nie jest to związane z samym nadciśnieniem, ale zastosowanym leczeniem. Ale to na razie hipoteza!

Koronawirus ma przed nami coraz mniej tajemnic?

Wiemy o nim coraz więcej. W ciągu ostatnich czterech tygodni pojawiło się około 1500 prac naukowych na ten temat. Dla nas, Polaków, w tym nieszczęściu, które się dzieje, dobrą wiadomością jest to, że zyskaliśmy czas. Kroki podjęte przez polski rząd były szybkie i słuszne. Dobrze, że szybko zamknięto szkoły, uczelnie, granice. To sprawia, że transmisja wirusa jest ograniczona. Podjęte kroki sprawiają, że państwo znajduje czas na zgromadzenie zasobów. Brakowało masek, a teraz każdy, kto może, je produkuje. Nie było płynów dezynfekcyjnych. Linie produkcyjne Orlenu wytwarzające płyny do spryskiwaczy zostały przekształcone i produkują płyny dezynfekcyjne. Można lepiej przygotować szpitale, sprzęt, a przede wszystkim przygotować personel medyczny. Myśmy się bardzo dużo nauczyli. Dzięki temu jest mniej złych emocji i lęku w służbie zdrowia. Pracownicy medyczni to też ludzie. Gdy są lepiej przygotowani, to i lepsze jest przygotowanie emocjonalne, pozwalające działać racjonalnie. I dać z siebie wszystko, gdy przyjdzie na to czas.

SZCZEPIENIA CHRONIĄ PRZED ZAKAŻENIEM KORONAWIRUSEM?



Pojawiają się opinie, że w Polsce ta pandemia może nie przebiegać gwałtownie, bo byliśmy powszechnie szczepieni przeciw gruźlicy. To prawda?

Nie wiemy, jak ta epidemia przebiega w Polsce, bo to dopiero początek początku. Za rok powiemy, jak było u nas. Jeśli chodzi zaś o szczepienia, to w Hiszpanii i Włoszech są one na najwyższym poziomie. W pulmonologii mamy na co dzień do czynienia z zakażeniami układu oddechowego. Staramy się stosować profilaktykę za pomocą szczepień. Nie mówię tu o szczepieniu przeciw gruźlicy, ale przeciw grypie, pneumokokom czy o przypominającym szczepieniu przeciw krztuścowi, które jest rzadko stosowane. Mogę powiedzieć, że osoby szczepione, zwłaszcza przeciw grypie, łagodniej przechodzą wszelkie inne zakażenia. Zwłaszcza gdy te szczepienia trwają kilka lat. Co do szczepień przeciw gruźlicy, to istnieją pewne obserwacje, że tam, gdzie stosowano je na masową skalę, np. w Polsce, ryzyko zgonu z powodu Covid-19 jest mniejsze, ale wiedzę na ten temat musimy pogłębić.


Czy szczepienia przeciw grypie chronią przed koronawirusem?


Prawdopodobnie nie. Teoretycznie można jednak łatwiej przejść przez tę chorobę ze względu na nieswoiste działanie szczepionki przeciwgrypowej, która pobudza nasz układ odpornościowy. Dlatego warto szczepić się przeciw grypie.

TESTY NA KORONAWIRUSA



Czy, walcząc z koronawirusem, dalej nie robi się za mało testów?

Mamy tzw. testy kasetkowe. Robi się je na przykład każdemu pacjentowi przyjmowanemu do szpitala im. Barlickiego. Materiał do tych testów pobiera się z krwi, mają charakter immunologiczny. Pokazują, czy są przeciwciała przeciw koronawirusowi. Mają one jedną wadę. Posiadają niską czułość i spoistość. Możemy mieć wiele fałszywie dodatnich wyników, kiedy mamy przeciwciała przeciw innym koronawirusom - bo Covid-19 to jeden z koronawirusów. Koronawirusy to przeziębieniowe wirusy, które krążą w naszym środowisku. Są nawet koronawirusy atakujące koty. Dlatego posiadacz kota może mieć przeciwciała przeciw kocim koronawirusom. Może też być tak, że u pacjenta, który jest zakażony, powoli rozwija się choroba, a nie wykształcił jeszcze przeciwciał. Ma ujemny test, który usypia czujność lekarzy. Alternatywą są szybkie testy biologii molekularnej PCR. Wynik można mieć w ciągu godziny i dziesięciu minut. Mogą je wykonać jedynie wyspecjalizowani ludzie. Są też bardzo kosztowne. Ta metoda została zastosowana w Korei Południowej. Tam testy stosowano na bardzo szeroką skalę. Czy to jest do wykonania w Polsce? Myślę, że możliwości są tu ograniczone. Nie ma tyle sprzętu, ludzi, którzy by je wykonali, a także pieniędzy.

Powinno się zakładać maseczki, wychodząc z domu?

Jeśli już jesteśmy zmuszeni wyjść z domu, należy nosić maseczki, zakładać rękawiczki, chronić oczy. Oczy trzeba też myć, tak jak ręce.

Czy ktoś raz zakażony koronawirusem drugi raz może się zakazić?


To zakażenie raczej nie daje stałej odporności, ale prawdopodobnie drugi raz może przebiegać łagodniej.

Ile to wszystko może potrwać?

Należy się przygotować, że potrwa to dłużej niż się spodziewamy. Uznaje się, że epidemia będzie trwała około roku. Teraz mamy pierwszą, wiosenną falę. Do maja będzie bardzo dużo zakażeń. Od połowy czerwca liczba zakażonych zacznie spadać. A potem w październiku wszystko może znów się powtórzyć. Życzmy sobie, by wszyscy, którzy tak mówią, się mylili. Ja też sobie tego życzę.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W październiku epidemia koronawirusa może wrócić - Dziennik Łódzki

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto