Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ochrona przed czarownicami i ciemnymi mocami. W dawnym Zamościu aż się od nich podobno roiło

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Panorama Zamościa widziana z wieży katedralnej
Panorama Zamościa widziana z wieży katedralnej Bogdan Nowak
„Interdykt (słowo to oznacza zakaz) przeciwko czarom” z drugiej połowy XVII wieku to niezwykłe świadectwo polskiej kultury religijnej. Jedna z jego kopii została odnaleziona przez Józefa Serugę w bibliotece Tarnowskich w Suchej. Jej tekst opublikowano w 1938 r. w całości w „Tece Zamojskiej”. Seruga uznał, iż odnaleziony dokument należy wiązać z Tomaszem Zamoyskim, II ordynatem.

Współcześni badacze mają inne zdanie na ten temat. Prof. Roman Kaleta zauważył, że w „Interdykt” został uprawomocniony przez papieża dopiero w 1862 r. i należy wiązać go raczej z Marcinem Zamoyskim, IV ordynatem oraz wojewodą lubelskim w jednej osobie.

Tak czy owak, treść tego dokumentu jest niezwykła. Miał chronić miejscowy dwór oraz szacownych mieszczan przed czarownicami i ciemnymi mocami, które się nie tylko w tym mieście zalęgły.

Abyście obejściu nie szkodzili!

„Jezus, Maria, Józef. Zaklinam was czarownice i czarowniki na imię Trójcy Przenajświętszej, zaklinam was przez Krzyż i Mękę Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, którą poniósł na Krzyżu dla zbawienia naszego, zaklinam was przez okrutne rany Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa samotnie wiszącego na Krzyżu dla zbawienia naszego” — czytamy w „Interdykcie”, napisanym pięknym staropolskim językiem. „Zaklinam was przez pot krwawy, który wylał w ogrojcu modlący się Bogu Ojcu Jezus Chrystus dla zbawienia naszego”.

W dalszej części dokumentu nieznany autor odwoływał się do cierpienia matki Chrystusa: „Zaklinam was przez siedm boleści Przenajświętszej Panny Marii, które miała, gdy Syna Swojego widziała cierpiącego okrutne męki, zaklinam was przez ciężki smutek Przenajświętszej Panny Marii, ktory miała, gdy Syna Swojego idącego na gorę Kalwarii widziała, zaklinam was przez ciężki żal i boleści Przenajświętszej Marii Panny, którą boleść i żal miała, gdy Syna Swojego Ciało Przenajświętsze na rękach swoich piastowała”.

Czarownicy i ich czary były w interdykcie zaklinane także przez moc świętych cherubinów i serafinów (którzy „nieprzestajnym głosem wołają Święty, Święty, Święty Pan Bóg zastępów”), apostołów, proroków, męczenników i patriarchów. Odwoływano się też do samego straszliwego władcy piekieł.

„Zaklinam was na ostatek jeszcze czarci przeklęci i ciebie Lucyperze, najstarszy w piekle, abyś ty zakazał i im czartom przeklętym, żeby niedopomagali czarownikom i czarownicom czarować” — zapisano w „Interdykcie”. „Poprzysięgam was na sąd sprawiedliwy straszliwego Jezusa Chrystusa, abyście mi i rzeczom moim, tudzież i stadu, bydłom, świniom, owcom, w rzeczach i całej chudobie mojej i całemu obejściu memu nieszkodzili, żebyście się nie ważyli przeszkadzać na zdrowiu, które mam pożyczone od Pana Boga Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, amen”.

Tysiące dni odpustu

Tych zaklęć nie wolno było zachowywać tylko dla siebie. Był to rodzaj jednego z tzw. łańcuszków, które są popularne także w dzisiejszych czasach. Taki niewybaczalny egoizm w walce z czarcimi mocami mógł się źle skończyć.

„Kto tę kartę w domu swoim chować będzie, żadnych inkursyi (wtargnięcie, napad) czartowskich niechaj się nie boi, a ją dać potrzeba kapłanowi poświęcić i pod kielich podłożyć, gdy się msza święta odprawiać będzie i tej mszy świętej słuchać należy (...)” — czytamy w „Interdykcie”. „Ten zaś interdykt przyniósł JMć pan Zamoyski z Rzymu, peregrynujący (do) Przenajświętszej Panny Studzięskiej, z podpisem i pieczęcią Ojca Świętego (…)” — zapewniano dalej osoby korzystające z „Interdyktu”. „A gdyby zaś (ktoś) tego drugiemu nie chciał opowiedzieć, to w klątwie zostaje, a kto opowie i przepisać pozwoli otrzyma dwa tysiące dni odpustu, co daj Boże amen”.

„Interdykt” był popularny. Jego „kopię ulotną” z pierwszej połowy XVIII w. możemy znaleźć w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich. Ma ona jednak zmienioną formę. Nie zgadza się np. liczba dni zupełnego odpustu. Według XVIII-wiecznej wersji „Interdyktu”: „kto powie i da przepisać drugiemu, zupełny odpust otrzyma dni 1669”. Skąd takie uszczuplenie dni wolnych od piekielnych czy czyśćcowych mąk? Trudno powiedzieć. Na pewno było się jednak o co starać.

„Wiara w diabła (czarta, szatana) stanowi podstawowy dogmat wiary chrześcijańskiej, jak to stwierdził Sobór laterański” — tłumaczył w 1938 r. na łamach „Teki Zamojskiej” Józef Seruga. „P. Bóg nie pozbawił zupełnie diabła władzy danej mu początkowo, oraz mocy wpływania na ludzi i świat otaczający nas; Pismo św. zaś przypisuje czartom różne występki, utrapienia, zasadzki, mamienia ludzi etc. Diabeł dokucza ludziom i światu już to wprost osobiście, już to przez oddanych sobie czarowników i czarownice, działających przy pomocy siły diabelskiej”.

Przykładów działania ciemnych mocy było aż nadto w XVII-wiecznym Zamościu (pisaliśmy już o tym). Licznie znano je także w innych rejonach Rzeczpospolitej. Nie zawsze jednak ich przyczyną były siły nieczyste. „Z Płocka piszą, iż panna jedna niedaleko Płocka zostająca u ciotki swojej zakochała się w jednym parobku. Dostrzegłszy to, ciotka strofowała ją i policzek wycięła” — czytamy w wydanej w 1854 r. kronice dominikanina Wojciecha Bagińskiego. „Ta, rozjuszona, z klucznicą, przez którą miała konszachty z owym parobkiem, zmówiła się, aby ową ciotkę zabić”.

Kobiecie poderżnięto gardło, a jej zwłoki wrzucono do miejscowej studni. „To uczyniwszy zaczęły szukać, jęczeć, kłopotać się po pokoju, póki się służący nie pobudzili” — czytamy w kronice. „Wtem panna owa wypadła (z) udawaniem wielkiej bojaźni z pokoju swego (…) i wołać zaczęła: „Strachy jakieś nadzwyczajne w pokoju! Ach co się tam z panią dzieje?”. Po długim namyśleniu się weszli (do pokoju) odważniejsi służący pani”.

Nie znaleźli jej w łóżku. Zobaczyli za to komin umazany krwią. Wniosek? Uznano, że to upiory lub moce czartowskie zabiły kobietę, a potem wyniosły ją z domu przez komin. Jedynie małżonek zabitej miał wątpliwości.

„Strapiony mąż dwojako, w wieczór (…) kazał sobie przynieść tej pannie świece” — czytamy w zapiskach Bagińskiego. „Postrzegłszy ją całą drżącą i bladą, żwawo zapytał gdzie jest pani. Ta, tym bardziej przelękniona do wszystkiego się przyznała. Oddano więc sprawę do sądu, z którego dekretu klucznicy rękę ucięto, a potem głowę”.

Co się stało z ową panną? Została uwolniona od „interwencji kata”, bo namówiony przez jej rodzinę służący „chustkę zarzuciwszy (na jej głowę) od śmierci ją uwolnił”.

Błogosławieństwo księdza Marka

W naszym kraju jeszcze w XVIII w. utrzymywało się stare prawo magdeburskie. Na jego mocy niezamężny skazaniec mógł być uwolniony od wyroku śmierci, jeśli ktoś zarzucił mu na głowę chustę (podwikę). W ten sposób oznajmiał on całej społeczności, że zamierza wejść z prowadzonym na ścięcie człowiekiem w związek małżeński. Skazańca uwalniano.

Nie wiemy, jakie były dalsze losy owej krwawej panny. Okazała się ona potworem w ludzkiej skórze (oszczędziliśmy tu szczegółowego opisu sposobu, w jaki dokonano morderstwa, a był on okrutny). Być może także przed takimi diabelskimi złoczyńcami chronił zamojski „Interdykt przeciwko czartom”.

Nie był to jedyny tego typu dokument. W wielu dworach szlacheckich i kamienicach mieszczańskich przechowywano wiele mu podobnych.

Znane jest np. „Domowe błogosławieństwo” ks. Marka Jandowicza (1713–1799), karmelity, kaznodziei i charyzmatycznego przywódcy konfederacji barskiej. Czytamy w nim: „Pokój Chrystusów, miłość Jego, zdrowie doskonałe, straż Aniołów świętych, uszczęśliwienie dobrej doli i Boskie tobie (…), domowi, domownikom, dobrom, sumom, dzierżawom, dorobkom, polom, rolom, pasiekom, stajniom, oborom etc., etc., etc., daje i dawać nie przestanie z ołtarzowych ofiar błogosławieństwo. Wszelkim zaś chorobom, zarazom, powietrzom, upadkom, przypadkom, szkodom, szkodliwościom etc,. etc., etc., krwią Jezusową surowy ordynans (rozkaz) daję: won, precz, na ustęp karzę i przymuszam!”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ochrona przed czarownicami i ciemnymi mocami. W dawnym Zamościu aż się od nich podobno roiło - Zamość Nasze Miasto

Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto