Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirusa w Lubelskiem na razie nie stwierdzono. Rozpanoszyła się za to grypa

Gracja Grzegorczyk, Aleksandra Kaźmierczak, DUN
unsplash.com/zdjęcie ilustracyjne
W piątek mają być znane wyniki badań pacjenta, który z podejrzeniem koronawirusa trafił w środę do szpitala przy Staszica w Lublinie. Tymczasem w szkołach panoszy się grypa, czasami o ostrym przebiegu. W dwóch podstawówkach w regionie nie odbywają się w związku z tym lekcje.

Pacjent z podejrzeniem koronawirusa został przyjęty w środę po popołudniu do szpitala przy ul. Staszica w Lublinie. W czwartek szpital zorganizował w tej sprawie konferencję prasową. Placówka udziela informacji oszczędnie, bo mężczyzna nie wyraził zgody na przekazywanie szczegółowych danych na temat stanu jego zdrowia.

- Pacjent nie ma objawów typowych dla koronawirusa. Ma objawy ogólnej infekcji dróg oddechowych. Chciałbym podkreślić, że to jest obserwacja w kierunku koronawirusa, nie jest to osoba zakażona koronawirusem - podkreślał dr hab. n. med. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK1 w Lublinie.

Próbki do badań w kierunku koronawirusa zostały wysłane do Państwowego Zakładu Higieny. Wynik ma być znany w piątek. - Będzie on rozstrzygający - będziemy mogli potwierdzić lub wykluczyć zakażenie koronawirusem - zapowiedział dr Tomasiewicz.

Jak szpital jest przygotowany na tego rodzaju przypadki? - Pacjent przebywa w sali jednoosobowej z izolacją oddechową. Są osoby dedykowane do jego obsługi.To działania w pewnym sensie na wyrost, ale wynikające z sytuacji epidemiologicznej, z którą mamy do czynienia - tłumaczył dr Tomasiewicz.

Jak zapewnił lekarz, nie ma wskazań, żeby rozszerzać obserwację na kogokolwiek z rodziny czy otoczenia pacjenta.

Długa droga do szpitala

Jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie, pacjent z SPSK1 to młody mężczyzna studiujący w Chinach. Do Polski przyleciał z Wietnamu, gdzie ze znajomym, również studentem, spędzali ferie. Na Lotnisku Chopina mężczyźni zgłosili fakt, że na co dzień mieszkają w Chinach. Lublinian miał katar, co wzbudziło jego niepokój. Studenci zostali poinstruowani, by telefonicznie poinformowali o sytuacji służby sanitarne. Ich przedstawiciele zmierzyli im gorączkę, ciśnienie oraz wykonali podstawowe badania. I uznali, że nie ma wskazań do ich zatrzymania, gdyż nie mieli objawów charakterystycznych dla koronawirusa (gorączka, ból gardła, kaszel). Studenci zostali wysłani do domu - jeden ruszył do Lublina, drugi - samolotem do Szczecina. Ten drugi w czasie lotu poczuł się źle. Wezwano karetkę i służby sanitarne. Jeszcze tego samego wieczoru mieszkaniec Lublina otrzymał telefon ze Szczecina.

Jak udało się nam ustalić, następnego dnia lublinianin usiłował zainteresować kogoś ze służb sanitarnych swoją sytuacją i dopiero po kilku próbach oraz przekazaniu informacji o stanie zdrowia kolegi ze Szczecina wysłano po niego karetkę. Trafił do SPSK1.

Bożena Kess, dyrektor Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnemu w Lublinie, zaprzecza, by tego typu sytuacja miała w ogóle miejsce. - Obowiązują nas ustalone procedury w tej sprawie. To zwykłe pomówienia - mówi.

Szkoła bez uczniów bo grypa

W ostatni poniedziałek w Zalesiu koło Białej Podlaskiej w szkole pojawiła się zaledwie 1/3 wszystkich uczniów. Rodzice alarmowali, że dzieci mają bardzo wysoką gorączkę, którą trudno zbić. W związku z dużą ilością zachorowań lekcje zostały odwołane do poniedziałku 10 lutego. - Po przeprowadzeniu badań dowiedzieliśmy się, że za zachorowania wśród dzieci odpowiada wirus grypy typu A - mówił w czwartek Marcin Nowik, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Białej Podlaskiej.

Z powodu dużej absencji lekcje nie odbywają się też w jednej ze szkół w gminie Spiczyn (powiat łęczyński).

Z podobnymi problemami mierzą się również rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 15 w Lublinie. Około 100 dzieci (60 proc.) nie przyszło tam na zajęcia z powody choroby. Objawy? Głównie wysoka gorączka, w niektórych przypadkach dochodząca do 40 stopni.

- Problem dotyczy głównie dzieci z klas 1-3. Starsi uczniowie nie wykazują żadnych poważnych objawów chorobowych – mówi Adam Szymala, dyrektor „piętnastki”.

O sytuacji w środę został poinformowany Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Lublinie. – Wpłynęła do nas telefoniczna informacja od dyrekcji na temat wzmożonych zachorowań w szkole – komentuje Bożena Kess, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.

Zdrowi uczniowie „piętnastki” otrzymali od sanepidu informacje o tym, co robić, by uchronić się przed zarażeniem grypą. Chodzi o podstawowe zasady jak np. mycie rąk. Inspektorat radzi też, by rodzice dzieci, które mają podwyższoną temperaturę czy katar, nie posyłali ich do szkoły. Dzięki temu można uniknąć kolejnych zarażeń.

Marek Partyka, pediatra z Lublina zaznacza, że z tego typu przypadkami styka się od co najmniej dwóch tygodni. Nie uważa tego jednak za coś nadzwyczajnego o tej porze roku.

– Mamy do czynienia z okresem epidemiologicznym, który trwa od października do kwietnia. Dlatego też nie ma co siać paniki – podkreśla lekarz.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirusa w Lubelskiem na razie nie stwierdzono. Rozpanoszyła się za to grypa - Kurier Lubelski

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto