Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziadek i wnuczka: Duet na medal. I to nie jeden!

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
Paweł Skraba/Wisła Puławy
Specjalizująca się w rzucie młotem puławianka Malwina Kopron odniosła już wiele sukcesów. Największymi są brązowe medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Możliwe, że nie byłoby ich, gdyby nie dziadek, a jednocześnie trener – Witold Kopron, który zaszczepił w niej miłość do sportu.

Kiedy byłam mała, a rodzice pracowali, to z dziadziem spędzałam bardzo dużo czasu. Dziadzio był trenerem, więc uczestniczyłam w każdym treningu, który prowadził. Na początku byłam za mała, żeby rywalizować z innymi zawodnikami, ale po miesiącach uczestniczenia w zajęciach nabrałam pewności siebie. Z roku na rok poprawiałam technikę i rzucałam coraz dalej. To dziadzio zaszczepił we mnie chęć rywalizacjiwspomina Malwina Kopron.

Z biegiem lat wyfrunęła z rodzinnego gniazda i została zawodniczką AZS Poznań. – Po jakimś czasie chciała pójść do lepszego trenera, a ja cały czas jestem zdania, że Czesław Cybulski to guru naszego polskiego młotu, który stworzył określoną technikę rzucaniaopisuje Witold Kopron.

Pod okiem zmarłego w sierpniu 2022 roku trenera Cybulskiego pracowała do 2016 roku. Wtedy postanowiła wrócić do korzeni.

Po igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro Malwina przyjechała do mnie i powiedziała przy jednym ze wspólnych obiadów, że teraz będzie trenować ze mną. I tyle miał dziadek do gadania – śmieje się pan Witold.

Wtedy też dołączyła do AZS UMCS Lublin. Już rok później, w wieku 22 lat, sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata rozgrywanych w Londynie. Podium zapewnił jej rzut na odległość 74 metrów i 76 centymetrów. Mistrzostwa nie były jednak szczytem formy. Miesiąc po nich wystartowała na uniwersjadzie w Tajpej. Tam nie tylko wywalczyła złoto, ale także ustanowiła nowy rekord życiowy oraz nowy rekord uniwersjady, wynoszący do dziś 76.85 metra.

W kolejnych latach Malwina Kopron pozostała w ścisłej czołówce polskich młociarek, trzykrotnie zostając mistrzynią kraju. Tak wielkich sukcesów na arenie międzynarodowej jednak już nie odnosiła... Aż do igrzysk olimpijskich w 2021 roku.

Na nie jechała z wielką pewnością siebie, bo przez poprzednie kilka miesięcy prezentowała bardzo wysoką i wyrównaną formę. Co prawda według list światowych do Tokio nie udała się jako kandydatka do podium, ale sama w medal wierzyła i głośno o tym mówiła.

Tak było. Zyskałam ogromną pewność siebie. Wiedziałam, że praca którą wykonałam nie poszła na marne. Byłam świetnie przygotowana psychicznie i fizycznie. Wiedziałam, że nie jadę jako liderka, ale była we mnie ogromna siła walki – mówi Kopron.

W stolicy Japonii posłała młot na odległość 75 metrów i 49 centymetrów, co przełożyło się na brąz! Niewiele natomiast zabrakło, aby wywalczyć srebro. Do ostatniej kolejki Polka plasowała się bowiem na 2. miejscu, ale koniec końców na finiszu wyprzedziła ją Chinka – Zheng Wang.

28-latka nieustannie mierzy wyżej. – Marzę o złotym medalu igrzysk olimpijskich. To jeden z moich najważniejszych sportowych celów – zapowiada lekkoatletka, która od 2022 roku jest zawodniczką Wisły Puławy, gdzie rozpoczynała swoją karierę właśnie pod okiem dziadka.

Gdyby nie on, nie byłoby mnie tu gdzie jestem. Jego zasługą jest to, jaką jestem zawodniczką i jakim jestem człowiekiem. Jesteśmy bardzo blisko i wiele mu zawdzięczam – mówi Malwina Kopron.

Dziadek trener ma łatwiej czy wprost przeciwnie? – Sportowiec, który chce osiągnąć sukces, musi mieć charakter. Malwina nie jest słodką dziewczyneczką, ale to ambitna, pracowita i świadoma zawodniczka. Wie, do czego dąży i dlatego czasami się kłóci, jest niecierpliwa i trzeba ją nawet hamować. Praca z Malwiną jest specyficzna. Bywa, że jesteśmy sobą zmęczeni, bo cały czas przebywamy razem. Około 200 dni w roku jesteśmy na różnego rodzaju zgrupowaniach. I potem jeszcze dochodzą święta oraz uroczystości rodzinne. Czasami, kiedy nie potrafię sam do niej dotrzeć, to pomaga mi w tym jej mama lub tata, czy nawet babcia. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy fakt, że jestem dziadkiem Malwiny mi przeszkadza czy ułatwia wiele spraw. Wszystko zależy od sytuacji – wyjaśnia pan Witold.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dziadek i wnuczka: Duet na medal. I to nie jeden! - Lubelskie Nasze Miasto

Wróć na chelm.naszemiasto.pl Nasze Miasto