Chełmscy radni nie zgodzili się na zakaz handlu na chodnikach

– To, co się dzieje na placu kupieckim to jest jakieś wielkie nieporozumienie – mówi Barbara Grzelak, którą spotkaliśmy na chełmskim deptaku. – Są przecież bazary, miejsca do tego wyznaczone. Te kramy szpecą wygląd miasta.

Uchwała miała ukrócić ten stan. – Nasza inicjatywa wynikła ze zmiany kodeksu wykroczeń. Nie mamy już instrumentów prawnych, by karać handlarzy np. za bezprawne zajęcie pasa drogowego – mówi Józef Górny, z-ca prezydenta miasta. – Teraz jest obawa, że wyrosną nam miasteczka namiotów, namiotów w których będzie prowadzony niekontrolowany handel.

– Wprowadzenie zakazu handlu w miejscach do tego niewyznaczonych spowoduje, że w mieście wzrośnie porządek, spokój i bezpieczeństwo publiczne. W większym stopniu zostanie utrzymana czystość. Handel w miejscach do tego nieprzystosowanych zagraża bezpieczeństwu pieszych, powoduje zaśmiecanie, pogarsza warunki sanitarne oraz szpeci reprezentacyjne miejsca w mieście – uzasadniał na poniedziałkowej sesji Rady Miasta prezydent.

Jednak z tym zdaniem nie zgadzała się część radnych. – Nie można zakazywać handlu, tylko trzeba określić jasno gdzie można, a gdzie nie można handlować – twierdzi Małgorzata Derlak, radna PO. – Dodatkowo, co z tymi ludźmi, co sprzedają jajka czy produkty z roli?

Kupcy, którzy nielegalnie handlują przy placu Kupieckim nie chcieli z nami rozmawiać. – Chcą zabronić? To gdzie mamy zarabiać na życie? – krzyczeli niektórzy.
Uchwała została zdjęta z listy obrad tuż przed jej czytaniem. Okazało się, że przy pierwszym głosowaniu nad zmianą porządku obrad opozycja nie miała większości, bo kilku radnych się spóźniło. Przewodniczący rady zgodził się na zmiany. Teraz prezydent będzie przygotowywał kolejną uchwałę, tym razem precyzującą kto może, a kto nie może handlować w niewyznaczonych do tego miejscach.