Krzyże

2016-11-02 09:21:11

Przydrożne krzyże i symboliczne groby przestrogą dla kierowców czy utrudnieniem? Władze miejskie Legnicy nakazały ostatnio usunięcie wszystkich znajdujących się w pasie drogowym na terenie miasta krzyży i tablic pamiątkowych. W Krakowie i w Toruniu postępują zgoła inaczej. A jak do tego zagadnienia podchodzi Kuria Metropolitalna Archidiecezji Lubelskiej? Opinię jej rzecznika prasowego wicekanclerza ks. dra Krzysztofa Podstawki spisał Leszek Mikrut. Polska jest tym z państw Europy, gdzie ryzyko uczestniczenia w wypadku samochodowym należy do najwyższych na kontynencie. I nie tylko policyjne statystyki poświadczają ten stan rzeczy, ale również krzyże przydrożne i tablice poświęcone ofiarom katastrof drogowych. Jedni kierowcy odnoszą się do tego rodzaju upamiętniania bez jakichkolwiek emocji, inni zwalniają, patrzą, analizują, niektórzy zatrzymują się. Bardzo możliwe, że jednak elementy te zaczną znikać z naszego krajobrazu. Zarządcy dróg w Legnicy wypowiedzieli wojnę tego rodzaju, według nich, samowoli budowlanej, dochodząc do wniosku, iż takie elementy przeszkadzają i nie pasują do miejskiego krajobrazu. Posłużyli się oni przy tym przepisami, które zakazują ustawiania w pasie drogowym obiektów niezwiązanych z infrastrukturą drogową, a także nakazują uzyskanie zgody zarządcy drogi na ich lokalizację. Kraków wprawdzie rozważał administracyjne zajęcie się tą kwestią, ale ostatecznie uznał, iż krzyże nie przeszkadzają jednak i nie psują krajobrazu, nie stanowią zagrożenia dla ruchu drogowego, a dodatkowo mogą być przestrogą dla łamiących przepisy kierowców. W Toruniu zaś, gdy tego rodzaju obiekt pojawia się przy drodze, urzędnicy oceniają, czy nie stanowi on zagrożenia. Czasem proponują rodzinie ofiary zmianę miejsca lub formy upamiętnienia danej osoby. A jakie w kwestii przydrożnych krzyży, figur, kapliczek czy symbolicznych grobów, tablic pamiątkowych jest stanowisko Kurii Metropolitalnej w Lublinie? - Kościół Katolicki w Polsce nie „sankcjonuje” budowy czy umieszczania symboli religijnych upamiętniających wypadki drogowe lub ich ofiary - stwierdza rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Lublinie wicekanclerz ks. dra Krzysztof Podstawka. - Nie wykluczam jednak, że poszczególne osoby mogły indywidualnie występować o pozwolenia do zarządców dróg w celu umieszczenia takowych. To właśnie zarządcy dróg odpowiadają za pasy drogowe i to, co się tam umieszcza. Z moich informacji wynika przekonanie, że w sytuacji, gdy parafie wychodzą z inicjatywą umieszczenia przy drogach symboli religijnych, takich jak krzyże, figury itp., zawsze odbywa się to po uzyskaniu pozwoleń od właściwych władz administracji państwowej. W tym przypadku nie chodzi jednak o "upamiętnianie" ofiar wypadków drogowych, ale o inne obiekty typu : przydrożne kaplice, krzyże, figury. *** - Zwyczaj ustawiania krzyży np. przy rozstajach dróg, czy choćby figur św. Jana Nepomucena w pobliżu rzek ma długa historię i jest wyrazem pobożności mieszkańców danej okolicy. Pobieżna nawet znajomość polskiej obrzędowości pozwala zauważyć, że symbole religijne poza terenami kościołów, klasztorów itp. obiektów sakralnych jest częścią kultury naszego narodu. I i nie tylko naszego… To samo można zauważyć w każdym kraju europejskim, np. na Słowacji, Ukrainie, w Czechach, Niemczech, Austrii, Italii itd. Bogactwo ich występowania jest świadectwem żywej wiary pobożnych ludzi, którzy stawiali je w czasach i miejscach szczególnie ważnych dla lokalnej społeczności, istotnych wydarzeń w życiu ojczyzny, miasta czy wioski. Niekiedy powstawały jako pamiątka ludzkich dramatów, wotum wdzięczności za okazane łaski i błogosławieństwo. Czasem wznoszono je w akcie pokuty za popełnione grzechy. Z czasem stawały się miejscami celebracji okresowych nabożeństw. Do dzisiaj przy wielu z nich gromadzą się wierni, by śpiewać litanie do Matki Bożej. Przy nich zatrzymują się procesje podczas obrzędów poświęcenia pól czy stacji w procesji Bożego Ciała. To "żywe" pomniki wiary, tradycji i kultury wielu pokoleń naszych przodków, którzy łaski i daru wiary się nie wyrzekli, ani nie wstydzili. Dla nas, żyjących dzisiaj ich obecność jest zachętą i wezwaniem do refleksji, modlitwy, zatrzymania w biegu życia i przypomnienia Bożej obecności. *** - Trudno jednoznacznie ocenić przedmiotową kwestię. Kuria nie jest zresztą instytucja uprawnioną do dokonywania takich ocen… Jak zaznaczyłem, to nie instytucje kościelne ustawiają owe obiekty. Co do zasad ruchu drogowego… wielu kierowców nie zwraca w ogóle uwagi na znaki drogowe. Z drugiej strony, jeśli owe krzyże w miejscach wypadków mogą pełnić rolę prewencyjną, to dobrze. Skoro zarządcy dróg, właściciele terenów itp. Nie usuwają tych obiektów, może to oznaczać, że istnieje co najmniej domniemane przyzwolenie w polskim prawie na takie działania oraz, że państwo docenia jakiś prewencyjny wymiar tych znaków. *** - Wiem o jednym takim przypadku, gdy ktoś chciał utworzyć symboliczną mogiłkę i zwrócił się o wydanie na to zgody. Fakt wydarzył się przed wielu laty, a chodziło o miejsce wypadku jednego z kapłanów, który cudem wyszedł z niego z życiem. Sprawa miała miejsce bodajże w 1982 roku. Wspomniany kapłan zwrócił się wówczas do ówczesnych władz o zgodę na postawienie krzyża przy drodze, jako wotum wdzięczności za ocalenie życia. Pomimo iż, przypomnijmy, były to czasy komunizmu, władze wydały takie pozwolenie. Krzyż stoi do dzisiaj przy trasie Lublin-Zamość. Nie posiadam jednak informacji, czy ktokolwiek zwracał się z prośbą do jakiegokolwiek księdza o poświęcenie ziemi pod znaki upamiętniające wypadki drogowe. W przypadku innych obiektów, takich jak kapliczki przydrożne czy krzyże - to tak, za zgodą miejscowego proboszcza i po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń administracyjnych zgodnie z obowiązującym prawem tak państwowym, jak i kanonicznym. *** - Za napisy na obiektach, które stanowią przedmiot mojej wypowiedzi, odpowiadają ich twórcy. Zakładam, że w większości są to osoby głęboko wierzące, zatem powstrzymają się od napisów, które kłóciłyby się lub sprzeciwiały wierze katolickiej. Przykładowo słowa „Bóg tak chciał” nie muszą oznaczać „zrzucenia” na Boga odpowiedzialności za konsekwencje ludzkiej brawury, nieuwagi itp., ale raczej przekonanie, że los człowieka znajduje się w ręku Boga, ale człowiek nie jest przez to zwolniony z osobistej odpowiedzialności.

Jesteś na profilu MAREK PODGAJNY - stronie mieszkańca miasta Lublin. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj