Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Areszt w Lesznie: Skazana kobieta została zgwałcona w celi i urodziła dziecko?

Łukasz Cieśla
Areszt Śledczy w Lesznie. To tam miało dojść do dramatycznych zdarzeń.
Areszt Śledczy w Lesznie. To tam miało dojść do dramatycznych zdarzeń. fot. Daniel Andruszkiewicz
Areszt w Lesznie. W areszcie w Lesznie, nocą, zostałam zgwałcona w celi. Zaszłam w ciążę - takie doniesienie złożyła w styczniu w prokuraturze młoda kobieta. Kilka tygodni później doszło do porodu. Dokładnie 9 miesięcy po kilkudniowym pobycie w areszcie. Czy kobieta została zgwałcona? Czy ojcem dziecka jest funkcjonariusz? Odpowiedzi na te pytania mogły być już znane. Jednak śledczy przez trzy miesiące nie wyjaśnili tej sprawy. Na razie prokuratorom najwięcej czasu zajęło przekazywanie sobie doniesienia młodej kobiety.

Areszt w Lesznie: Skazana kobieta została zgwałcona w celi i urodziła dziecko?

Agnieszka (imię zmienione) mieszka w jednej z wielkopolskich miejscowości. Na spotkanie z nami przychodzi ze swoją mamą i niedawno urodzonym dzieckiem. Gdy ono płacze, bierze je na ręce. Tuli, całuje, uspokaja. Podobnie zachowuje się babcia dziecka. Młoda kobieta, jak opowiada, trafiła do aresztu wiosną 2013 roku. Przyznaje, że nie zamknęli jej "za niewinność". Jakiś czas temu dostała "zawiasy" za próbę wyłudzenia. Za karę miała też zapłacić grzywnę.

Agnieszka: - Nie zapłaciłam jej, a mój kurator potem napisał, że nie ma ze mną kontaktu. A ja po prostu pracowałam od rana do wieczora. Wiosną 2013 roku wezwała mnie policja. Usłyszałam, że odwieszono mi wyrok. Trafiłam do aresztu kobiecego w Lesznie. Do rodziców nie zadzwoniłam. Bałam się powiedzieć, co się stało.

Mama Agnieszki: - Ona jest bardzo uparta, skryta. W tamtym okresie nie mieszkała z nami. Gdy zniknęła, dzwoniłam na jej komórkę. Odzywała się poczta głosowa. Dopiero potem od jej znajomej dowiedziałam się, gdzie trafiła.

Po kilku dniach Agnieszka odzyskała wolność. Jej rodzina zapłaciła zaległą grzywnę. Długo nikomu nie mówiła o rzekomym gwałcie.

Agnieszka: - Dopiero około 5 miesiąca zorientowałam się, że jestem w ciąży. Czy chciałam przerwać? Chyba było już za późno. Znaczenie miały też względy religijne.

Minęły kolejne tygodnie, zanim powiedziała mamie o ciąży i gwałcie. Zrobiła to w wigilię Bożego Narodzenia. Jej mama pamięta, że dochodziła godzina 17. Agnieszka dziś tłumaczy, że wcześniej nie wiedziała, jak o tym powiedzieć.

Mama Agnieszki: - Zastanawialiśmy się w rodzinie nad Domem Dziecka. Jednak córka zdecydowała, że nie odda dziecka. Zamieszkała z nami, wraz z nowym człowiekiem. Nie ma pracy i środków do życia. Ciężko nam teraz utrzymać cały dom, ale jakoś musimy dać radę.

Nie krzyczałam

Młoda kobieta ani matce, ani nam nie potrafi powiedzieć, kto miał ją zgwałcić. Podaje jednak dokładną datę zdarzenia. Opowiada, że w nocy otworzyły się drzwi jej celi. Do środka wszedł mężczyzna. Śledczy, z którymi rozmawialiśmy o sprawie, stwierdzają, że jeśli do gwałtu doszło, sprawcą mógł być jedynie "klawisz".

Agnieszka: - Chyba był średniego wzrostu. On nic nie mówił, ja nie krzyczałam, bardzo się bałam. Po prostu mnie zgwałcił. W celi były jeszcze dwie inne kobiety. O ile pamiętam, siedziały za jakieś pobicie. Tamtej nocy chyba spały. Nam w areszcie proponowano branie tabletek nasennych. Może one je wzięły? Na drugi dzień o tym nie rozmawiałyśmy. Ja nie mówiłam, one nie pytały. Każda chciała jak najszybciej wyjść.

Młoda kobieta dodaje, że następnej nocy z celi obok dobiegały niepokojące odgłosy.

Śledczy przerzucają akta

Krótko po Nowym Roku, już w zaawansowanej ciąży, wraz z mamą poszła do prokuratury, by złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Był 9 stycznia 2014 roku. Śledczy tego dnia dowiedzieli się o sprawie. Co było dalej? Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Rejonowej Poznań Wilda. Uznała, że skoro do gwałtu miało dojść w Lesznie, to tamtejsza jednostka, ze względu na "właściwość miejscową", powinna zająć się w sprawą.

Ale prokuratura z Leszna stwierdziła, że musi wyłączyć się ze sprawy. Wskazała, że na co dzień współpracuje z funkcjonariuszami tamtejszego aresztu. Prowadzenie przez nią śledztwa mogłoby więc rodzić czyjeś obawy o brak bezstronności.

Sprawa trafiła ponownie do Poznania. Władze Prokuratury Okręgowej stwierdziły, że będzie ją prowadzić jeszcze inna jednostka - Prokuratura Rejonowa Poznań Nowe Miasto. Ale i ona miała obiekcje. Kierownictwo z Nowego Miasta chciało, by doniesieniem zajęła się jednostka dla dzielnicy Wilda, bo przecież tam najpierw trafiły dokumenty. Od złożenia doniesienia mijały kolejne tygodnie.

- Władze Prokuratury Okręgowej rozstrzygnęły, że sprawę ma prowadzić Prokuratura Rejonowa Poznań Nowe Miasto - informuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury.

Rzecznik prokuratury przyznaje, że minęło sporo czasu od złożenia zawiadomienia do stwierdzenia, która prokuratura zajmie się sprawą. Dodaje, że nie ma to większego znaczenia dla ustalenia prawdy.

- W tym postępowaniu nie ma obawy, że dowody zostaną zniszczone. Nie można też mówić o zwłoce z naszej strony. Nie ma większego znaczenia, czy materiał do badań DNA zostanie pobrany w styczniu, w marcu czy może w maju. Badania się odbędą i okaże się, czy któryś z pracowników aresztu jest ojcem dziecka - zapowiada Magdalena Mazur-Prus.

Policja: dla nas to świeża sprawa

Agnieszka i jej mama są zaniepokojone działaniami prokuratury. Ich zdaniem sprawa prowadzona jest opieszale. Bo np. do tej pory nie pobrano materiału do badań DNA. Agnieszce wyznaczono termin badania na początek kwietnia, ale w ostatniej chwili je odwołano. Powodem były kwestie proceduralne.

Jednak w poznańskiej prokuraturze usłyszeliśmy, że od marca trwają intensywne czynności śledcze. Przesłuchani mieli już zostać funkcjonariusze z aresztu, pobierane mają być od nich próbki do badań. Przesłuchane mają być jeszcze dwie kobiety, które przebywały w celi z Agnieszką. Prokuratorzy zapewniają więc, że od początku marca dużo dzieje się w sprawie.

Znaczna część czynności została zlecona komendzie policji z Leszna. Leszczyńska policja, w przeciwieństwie do tamtejszej prokuratury, nie widziała powodów do wyłączenia się ze sprawy. Co ciekawe, policja nie potwierdza, by przeprowadziła wiele czynności.

Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji: - Dla nas to świeża sprawa. Jest za wcześnie, by odpowiadać, co już zrobiono. Komenda z Leszna dostała materiały z prokuratury w zeszłym tygodniu. Został wykonany plan śledztwa, który teraz będzie realizowany.

Cały artykuł o tej bulwersującej sprawie możecie znaleźć na stronie GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leszno.naszemiasto.pl Nasze Miasto